Punktem zwrotnym,który "nieco" popsuł nasze relacje był sylwester.Wróciłam odrobinę później niż powinnam i trochę w złym stanie.No ojej,o jedną szklaneczkę za dużo i cały dywan w.....no przecież każdemu się może zdarzyć.Pomijając fakt,że powiedziałam zbyt wiele na temat,o którym szczególnie oni nie powinni wiedzieć.Te kilka procentów zaszkodziło mi na tyle,że cały następny dzień musiałam słuchać jaka ja to jestem nieodpowiedzialna i,że nieładnie tak nazywać koleżankę.Jednak po burzliwej naradzie wysoki sąd wydał wyrok w postaci pouczenia i stwierdzenia,że w moim wieku trzeba się wyszaleć.Każdy na moim miejscu by się cieszył ale w mojej głowie zaświeciło się czerwone światełko.Każdy normalny i zdrowy na umyśle człowiek będący rodzicem,dałby mi dożywotni szlaban i kontrolował na każdym kroku.A oni?Nic,nic kompletne.Odniosłam wrażenie,że są wprost szczęśliwi z faktu,że ich siedemnastoletnia córeczka przechodzi spóźniony nastoletni bunt.Z jakiegoś dziwnego powodu nie miałam przyjaciółki,z którą mogłabym porozmawiać,zwierzyć się z tego,co mnie denerwuje i niepokoi.Jedyną taką osobą był Sven.Muszę przyznać,że kumplem jest świetnym.Mama zawsze powtarza,że chłopak cię lepiej zrozumie niż dziewczyna.Jej poglądy są oryginalne ale u mnie nie działają w 100%.Svenowi mówiłam o tych różnych sytuacjach z rodzicami ale przecież nie będę mu opowiadać o tym,że jestem zauroczona pewnym skoczkiem Gregorem S. i wyobrażam sobie różne dziwne rzeczy.Nawet on by tego nie zrozumiał.Potem już odpuściłam sobie rozmowy o rodzicielach ponieważ za każdym razem mówił mi,że oddał by wszystko,żeby mieć takich starszych.Dosyć szybko przeszły mi wyrzuty sumienia,które już nigdy się nie pojawiły.Mój nowy tok myślenia podążał za stwierdzeniem-"facet to świnia ale Gregora biorę w ciemno" Wystarczy,że raz miałam złamane a raczej poćwiartowane serce.W szkole bywałam gościem przez moje wypady to tu,to tam...wycieczki krajoznawcze w czasie lekcji.Podróże kształcą,a mi bardzo pomogły odbudować się psychicznie.Odkopałam swoją gitarę z grubej warstwy kurzu i przypominałam sobie chwyty.Instrument,który był na liście życzeń sprzed kilku lat wrócił do łask.Nie tylko on.Skoki narciarskie-sport mojego dzieciństwa też stał się bardzo ważny.Jedynym momentem wspólnego spotkania dłuższego niż 15 minut,mnie i taty to weekend'owe konkursy ale i wtedy więcej nas dzieliło niż łączyło.On Norwegia,ja Austria.On Fannemel,Bardal,Jacobsen,Velta,ja Schlierezauer.Nie potrafił się powstrzymać od ostrych komentarzy.Ja głupia,zbyt często wybuchałam.
-Haha 8-0 dla mnie Daria.Twojego lalusia znów nie ma na podium,a reszta bandy Kuttina daleko...z tyłu.
-I co w związku z tym?-Udawana obojętność zupełnie mi nie wychodzi,co zawsze kończy się ucieczką do pokoju i mocnym trzaśnięciem drzwi.
-Oj,nie denerwuj się.Przecież ktoś też musi zapełniać środek tabeli. Młodość jest głupia,a ty wybrałaś złego gościa do wzdychania i wieszania na ścianie.W formie plakatu oczywiście.
-Jesteś zwykłym szowinistą!
-Nie złość się już,to tylko żarty.
-Nie śmieszne.Może zamiast wytykać mi,że wolę Austriaków niż Norwegów i śmiać się z tego na każdym kroku,zapytałbyś jak u mnie,czy mnie coś nie denerwuję!-Najwyraźniej to rozbawiło go jeszcze bardziej,bo zapytał:
-No dobrze,czy coś cie denerwuje?
-Tak,ty mnie denerwujesz!
Machnął tylko na to bezradnie ręką i wrócił przed telewizor.Poszłam do pokoju,dopełniłam swój rytuał,trzaskając drzwiami i wzięłam swoja gitarę.Próbowałam zagrać coś sensownego ale nic nie wychodziło.Porzuciłam swoje kompozytorskie zapędy i wsłuchałam się w kłótnie rodziców.
-Porozmawiałbyś z nią,a nie tylko siedział bezczynnie,gdy masz chwile czasu!
-Co ty masz do mnie pretensje?To ona...
Nie chciało mi się tego już słuchać.Wzięłam telefon i zaczęłam sprawdzać posty na Facebook'u.Długo to jednak nie potrwało,bo do mojego pokoju wszedł niespodziewany gość-ojciec.Jaki z niego pantoflarz,wystarczy,że mama trochę go okrzyczy,a on wykonuje wszystkie jej rozkazy.Usiadł koło mnie i zaczął swój monolog:
-Hmm.Głupio wyszło.No ale przyznaj,że miałem trochę racji.-Podniosłam głowę sprzed telefonu i zmroziłam go spojrzeniem.On jednak kontynuował:
-No dobrze,skończmy ten temat.Jak tam w szkole?
Cisza.
-To chyba oznacza,że nie tak źle.
Znowu cisza.Jego determinacja zaczęła maleć.Rozglądał się po pokoju szukając tematu do rozmowy.
-A chłopaka masz?
Z nim się nie da wytrzymać!Zablokowałam telefon,rzuciłam na poduszkę i wybuchłam:
-Wal się!
-I tak właśnie wygląda z tobą rozmowa!Zobaczysz jak będziesz czegoś chciała...
-Wyjdź stąd już!
-Bezczelna!Zobaczysz!
Następnego dnia
"Tym razem muszę iść do szkoły!"Przylepiłam sobie karteczkę z tym napisem na szafkę nocną.Taka mała motywacja a raczej rozkaz.Budzik zadzwonił jak zwykle o 6:45.Odzwyczaiłam się od tak wczesnego wstawania.Rodziców praktycznie całymi dniami nie ma w domu,więc mogę pozwolić sobie na dni wolne.W mojej głowie trąbi,maszeruje,dobija się jedna myśl-nie mogę tyle opuszczać!Tak bardzo mi się nie chciało.Jeszcze tylko maleńkie 5 minutek i wstaję.5,10,15,30...."I want to die!"Znowu budzik.Niechętnie wstałam z łóżka i się przeciągnęłam.Z grymasem popatrzyłam jeszcze raz na przylepioną karteczkę."Nie bądź idiotką wstawaj","Idź się połóż i śpij".Dobro walczy ze złem.Zeszłam na dół.Pusto jak zwykle.Mocna kawka na dobry początek dnia.Ogarnięta i gotowa,patrze na zegarek-7:54.Co?O nie w poniedziałki mam na 8! Uuuu jak zimno!Szybkim krokiem zmierzam do szkoły.Biegnę!Wparowałam do klasy z 15 minutowym spóźnieniem.
-Widzę,że ktoś raczył zaszczycić nas swoją obecnością.-Nauczyciel jest bezpośredni ale zarazem miły.
Przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam koło Svena.
-Cześć.Co się stało,że przyszłaś?
-Cześć.Postanowienie noworoczne.
-Które z kolei?
Skwitowałam to uśmiechem.
Pod koniec lekcji obudził mnie nauczyciel,który jak na złość musiał stać koło mnie!
-Waszym zadaniem domowym będzie napisać wywiad.
-Nieeee!-cała klasa w jęk.
-Ale to nie będzie taki zwykły wywiad.Macie wczuć się rolę.Wybierzcie jedną postać i zadajcie jej rzeczowe pytanie.Radzę wam niech to będzie postać,którą lubicie,bo musicie na nie odpowiedzieć.
-Nieeee!-I znowu jęk...
Postać?Znana,moja ulubiona,pytania,odpowiedzi.Wybór jest prosty Gregor!Pierwsze pytanie:Jaki jest ideał Pana dziewczyny?Odpowiedź:Oryginalna,najlepiej z mahoniowymi włosami,taka jak pani dziennikarko(Gregor puszcza oczko).
Lekki uśmieszek zagościł na mojej twarzy.
-Tak,tak!Radzę wam się do tego przyłożyć.Ostrzegam,ten kto tego nie odda,niech pożegna się z dobrą oceną na koniec!-Ostatnie zdanie wypowiedział kierując swój wzrok na mnie.
Po powrocie do domu przeczytałam wszystko,co tylko się dało,aby wczuć się w postać Gregora.O ile pytania wychodziły średnio ale wychodziły,to z odpowiedziami było ciężko.Trudno odpowiadać w czyimś imieniu więc odłożyłam to na później.
Męczący,bez sensu,żałosny,samotny tydzień w szkole.Bez pomysły w głowie.Przerwany przez jeszcze bardziej samotny weekend.Rodzice pojechali sobie i zostawili mnie samą.
-Masz dom dla siebie.Tylko pamiętaj nie przesadzaj!-Złowieszcza rada mojej mamy nie wywarła na mnie wrażenia.Nie miałam ochoty na imprezy.Chciałam być sama i odespać cały weekend.Jaki idiota wymyślił szkołę rano przez prawie cały tydzień?Spojrzałam w kalendarz:Styczeń 2015.O matko,ja chcę wakacje!
Lotnisko w Oslo.
Przyloty,odloty,łazienki.Mnóstwo osób z wielu krajów.Inni się żegnają ,inni witają.Miejsce idealne dla mnie.Nie wiem czemu wybrałam to miejsce.Intuicja mówiła mi,że może spotkam tu kogoś ciekawego.Wyciągnęłam gitarę i dałam wodzę fantazji.Pewna siebie grałam kolejny cover.Raz się żyje coś zaśpiewam.
Rest in me and I'll comfort you
I have lived and I died for you
Abide in me and I vow to you
I will never forsake you
They'll never see
I'll never be
I'll struggle on and on to feed this hunger
Burning deep inside of me
Odwróciłam głowę i zobaczyłam dziewczynę,która głośno bije brawo.Zrobiło mi się miło.Norwegowie nie są tacy pogodni i otwarci od razu,trzeba ich poznać Uśmiechnęłam się szeroko i wskazałam na ławkę.
-Cześć,jestem Daria
-A ja Klara.Mieszkasz tutaj?
-W sumie to tak.Ale bardziej w okolicy Vikersund.
-O to super,bo ja pochodzę z Polski i jestem tutaj pierwszy raz.Właśnie próbuję dostać się do Vikersund ale zupełnie nie wiem gdzie to jest.-Wiedziałam,że nie Norweżka!Mogę jej pomóc,być w nowym miejscu i to na dodatek chyba samemu..
-Nie martw się znam tę okolicę jak własna kieszeń.Ze mną nie zginiesz!
-To dobrze.Ale jak mogę się dostać do Vikersund?
-Polecam taksówkę ale możesz pojechać też autobusem lub nawet wynająć helikopter.-No co ona tak patrzy?
-Uff co za ulga!-Popatrzyłam w tą samą stronę i wszystko jasne.
-Widzę,że fanka Norwegów co?Ja osobiście jestem w dość dziwnym związku z Gregorem Schlierenzauerem.-Na żarty nigdy za późno.Na jej twarzy zagościło zdziwienie.
-Co ty?Że jak?Ja słyszałam,że on chodzi z nie jaką Sandrą!
-No tak bo on o nas nie wie.Hahahaha!-Skoro ona uwierzyła to i inni mogą.Nie,może lepiej nie.To by było głupie.
-Hahahaha.Prawie ci uwierzyłam.
-Prawie.Skoro lubisz Norwegów,to musisz lubić skoki narciarskie?
-Tak.Nawet bardzo.Byłam nawet na ostatnim konkursie w Zakopanem z koleżanką.Ach,ta atmosfera gdy konkursy są w Polsce.
-Tak słyszałam.Mój kolega był rok temu w Polsce na skokach.Podobno zajebiście.Ja byłam ostatnio w Lillehammer.Tylko strasznie wiało.Nie cierpię tego. Ale przynajmniej wygrał Gregor.
-Haha,przynajmniej.
Moja nowa znajoma nagle wstała i podbiegła do jakiegoś niskiego gościa.Rzuciła mu się na szyje i szeptała do ucha.Szczerze to trochę jej zazdrościłam.Przyjechała do obcego kraju najprawdopodobniej dla tego gościa,który ja teraz przytula.Ej no,zaraz.Ten gość to...Nie niemożliwe.Tak przynajmniej myślałam dopóki Klara mi go nie przedstawiła:
-Daria,to jest Anders...
-Fannemel-dokończyłam
-Tak dokładnie Fannemel.Anders Fannemel.
-Ja jestem Daria.-Myślałam co by tu jeszcze powiedzieć.Miałam palnąć:"Mój tata by się chyba zsikał jakby cię yyy pana zobaczył"ale to chyba zbyt szczere na pierwsze i najprawdopodobniej ostatnie spotkanie.Popatrzyłam na Klarę.Krótka chwila wystarczyła żebym ją na prawdę polubiła.Nie wyglądała za dobrze.Jej oczy zmęczone wędrowały w stronę wyjścia.Anders był szybszy ode mnie:
-Widzę Klara,że jesteś zmęczona.
W taksówce czułam się nieswojo.Nie chciałam im przeszkadzać.W końcu się chyba musieli znać.
W drodze do hotelu szłam obok Fannemela niosącego Klarę na rękach.Jaki on czuły.No ja nie wytrzymam,to takie romantyczne.
-Dzięki Daria.-Podziękowania Fannemela zrobiły na mnie duze wrażenie.
-Za co?
-Że pewnie gdybym nie przyleciał do Oslo to byś ją tu zaprowadziła i dała kilka rad jak nie zostać zjedzonym przez niedźwiedzia.
-Pewnie tak.Nie ma sprawy.Pa.-Miałam już wychodzić,gdy Klara nagle złapała mnie za rękę.
-Hej co się stało?Dlaczego wychodzisz?
-Przecież nie jestem tutaj potrzebna.Miałam tylko zaprowadzić cię do Vikersund i tyle.A poza tym jak widzę nie potrzebujesz już mojej pomocy.-Oczekiwałam odpowiedzi typu "Spoko,dzięki,żegnaj" ale się przeliczyłam.Pozytywnie przeliczyłam.
-Co ty gadasz?Myslisz,że on będzie na każde moje zawołanie?Fannemel musi trenować więc ktoś będzie musiał oprowadzać mnie po mieście.A po za tym co ja będę sama robić w pokoju?Hmm..no nie daj się prosić tylko zostań.-Mówił ci ktoś,że możesz zostać adwokatem?
-Ostatecznie na parę dni mogę się zgodzić i tak mój dom zajęli rodzice więc...trochę spokoju się przyda.
Hejoo!Jest nowy rozdział.Powiem szczerze,że pisałam go na raty.To burza,to nie ma internetu zadupie ,to po prostu jakiś sprawdzian.Głowna bohaterka w końcu poznaje Klarę.Przysięgam,że teraz będzie ostro,gorąco i ciekawie!Cieszę się,że ktoś tu w ogóle jest!DZIĘKUJĘ WAM ;* To opowiadanie to takie oderwanie od rzeczywistości.Zapraszam do komentowanie pozytywnego,które motywuje i negatywnego,które daje obraz na to gdzie trzeba się poprawić.Dzięki jeszcze raz i buziaczki :***
Rozdział jest cudowny!
OdpowiedzUsuńFajnie,że Daria poznała w końcu Klarę. No i Fannisa. :D
Powiem,że Daria ma bardzo wyrozumiałych rodziców. Z jednej strony fajnie,ale z drugiej... Można powiedzieć,że nie interesują się nią tak bardzo jak powinni.
Jestem bardzo ciekawa tego co wydarzy się dalej.
Pozdrawiam i weny życzę.
Buziaki.♥
Ps. Pojawił się pierwszy rozdział : nie-chce-sie-wyleczyc.blogspot.com
Zapraszam. ;*
Haha, jak czytałam opis rodzinki Darii zauważyłam pewne podobieństwo do mojej rodziny. Moja mama zawsze i wszędzie olewała wszystko - totalnie. A mimo wszystko uważam siebie za dość dobrego człowieka. Może tylko dziób mam niewyparzony, ale... ostatecznie zawsze można zakleić plastrem ;p
OdpowiedzUsuńTa jej relacja ze Schlierenzauerem... no naprawdę :) Ona to ma wyobraźnię. Nic, tylko zazdrościć.
Jest Klara, jest Fannemel. I pięknie.
Naprawdę bardzo przepraszam za krótki komentarz, ale czas mnie goni. Jednak jestem i czytam zawsze, nie zapominaj.
Bardzo dziękuję za komentarze u mnie, pozdrawiam serdecznie, oczywiście niecierpliwie oczekuję kolejnego rozdziału :)
Pozdrawiam serdecznie, Lilka :)
Już jestem :)
OdpowiedzUsuńCóż, rodzice Darii z jednej strony może i są w jakiś sposób wyrozumiali, co nie zmienia faktu, że powinni trochę bardziej zainteresować się własną córką... No i dziewczyny w końcu się poznały. Jestem ciekawa, jak dalej będzie wyglądała ich znajomość. Fannis! Jego obecność zawsze sprawia, że mam uśmiech od ucha do ucha :D Tutaj tym bardziej jestem ciekawa, jak to wszystko się potoczy, bo na pewno wiele się wydarzy ^^ W końcu z Norwegami nie można się nudzić :)
Buziaki :**
Hej Kochana! ❤
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na dziewiątą rzeczywistość:
http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com
Buziaki! :*
Hej kochana, serdecznie zapraszam na nowości
OdpowiedzUsuńhttp://www.niedorosla-milosc.blogspot.com
I zaczynam niecierpliwie oczekiwać na nowość u ciebie.
Czekam i czekam, wiesz? Martwić się?
Hej, zapraszam na dziewiątkę :**
OdpowiedzUsuńhttp://blue-flares.blogspot.com/2015/06/rozdzia-dziewiaty.html
Hej, hej! ❤
OdpowiedzUsuńGorąco zapraszam na dziesiątą rzeczywistość:
http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com
Buziaki! :*
Oho! Anders Fannemel w całej swej okazałości <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie lubię rodziców Darii. Zachowują się, jakby sami mieli po siedemnaście lat. Mam nadzieję, że przejrzą na oczy i zaczną ją lepiej traktować. A tymczasem lecę dalej, bo coś się zaczęło dziać!