Witajcie po raz ostatni.Przez ostatnie tygodnie miałam istny mętlik w głowie.Nie potrafiłam zdecydować czy tutaj pozostać czy może lepiej z tym skończyć.Bywały dni kiedy siadałam przed komputerem pełna entuzjazmu i głowy pełnej pomysłów,ale i takie gdy miałam ochotę rzucić to wszystko.Z góry mówię,że Wasze komentarzem z reguły pozytywne,aczkolwiek każdy(dosłownie kazde słowo) dawało wiele radości,a czasami zastanowienia jak wyeliminować jakieś niedoskonałości (czasami z lepszym czy gorszym skutkiem ;)) Jestem KAŻDEJ Z WAS wdzięczna za to wszystko :* :* :*
Niestety od pewnego czasu te dni kiedy mam ochotę skończyć z tym oto blogiem i moją blogową historią przeważały nad tymi,kiedy rozpiera mnie energia...
Nie potrafiłam się za to zabrać.Byl pomysl zeby dotoczyć to opowiadanie do końca,bo wbrew pozorom niesamowicie żzyłam się z moją humorzastą Darią
jaka autorka tak bohaterka w moim przypadku fajtłapowatym Johannem i będę trochę za nimi tęsknić,ale kilkunastodniowy brak jakichkolwiek chęci mnie po prostu dobija,tym bardziej ze juz na początku tej historii miałam ochotę ją zakończyć,ale to szybko mijało....
Tak więc żegnam się z wami i bohaterami tym postem.Życzę Wam kochane bloggerki jeszcze wiecej czytelników i sukcesów!
Vecia